Przybliżyła usta do szachownicy i mocno dmuchnęła. Kurz uniósł się w górę i rozwiał na boki niczym magiczny pył. Promienie słońca delikatnie przedzierały się przez okna poddasza. Nie grała z nim już od dawna. Nie wpuszczała do swojego świata. Nie chciała go czuć obok siebie.
Gra w szachy stała się dla niej magicznym doświadczeniem, od kiedy dziadek po raz pierwszy pokazał jej zasady. Uwielbiała ten spokój i ciszę podczas rozgrywki. Ten moment zamyślenia. Figury i szachownicę. Wszystko w tej grze było takie poukładane, a jednocześnie toczyła się w niej zacięta walka. Była przewaga, był zwycięzca i przegrany.
Kiedy w szkole rozgrywała turnieje szachowe chodziło po prostu o szlifowanie umiejętności, o wygraną. Cieszyła się grą i była dumna ze swoich umiejętności. Doszła na sam szczyt. Stała się najlepsza. Ale z czasem zaczął dołączać do niej on. Strach. Był jej nieodłącznym towarzyszem, który sprawiał, że czuła więcej i mocniej. Potrząsał nią i przypominał, że wcale nie jest najlepsza. Że nie zasługuje na to wszystko. Że to był przypadek. A ona wiedziała, że musi pracować ciężej, odwrócić wzrok i nie pozwolić wepchnąć się w tę otchłań, która pojawiała się razem z nim. Jednocześnie uzależniła się od niego. Musiała się bać, aby żyć. Musiała grać, aby się bać.
Kiedy jego obecność stała się dla niej nie do zniesienia, zaczęła od niego uciekać z pomocą tabletek, które były magicznym lekiem na całe zło. Na ból, tęsknotę i wszystko co w niej uaktywniał. Na niego. Działało, nie widziała go i skutecznie od siebie odpychała. Jednak świat szachów stawał się coraz bardziej destrukcyjny. Wypalała się, upadała i miała coraz mniej sił, aby się podnieść. Ból stawał się nie do zniesienia. Ostatkiem sił chwyciła pomocną dłoń. W końcu uciekła na dobre. Wydawało jej się, że na zawsze. Nie chciała wracać do wspomnień. Tęsknota za dziadkiem była zbyt wielka. Zapomniała o tym świecie na lata. Poszła inną drogą.
Dzisiaj wróciła. Była gotowa na powrót wspomnień i tamtych chwil. Dotknęła figur i szachownicy. Dziadek pojawił się obok i uśmiechnął się radośnie. A on? Już go nie było. Już go nie potrzebowała. To ona była królową. Ona miała władzę.
Szach mat – pomyślała.
Photo by Hassan Pasha on Unsplash
Czy strach był elementem żałoby? Czy wynikiem czegoś innego?
Ściskam ❤
PolubieniePolubienie
Obawą o to, że nie będzie już najlepsza 😉
PolubieniePolubienie
Ach rozumiem. Zagubilam sie 🙂
PolubieniePolubienie