Jest takie miejsce na Ziemi, w którym zawsze pokornieję. Moje problemy nagle stają się możliwe do rozwiązania, a w głowie pojawia się myśl, że nie ma rzeczy niemożliwych. Rozumiem ludzi, którzy są gotowi tam umrzeć, bo czy na odejście z tego świata można wybrać sobie lepsze miejsce?
Wyobraź sobie, że pokonujesz swoje lęki i słabości i docierasz do celu. Co wtedy czujesz? Dumę, radość, siłę. Masz poczucie, że od teraz możesz już dokonać wszystkiego! Takie uczucia wywołują u mnie góry. To miejsce, które kocham i które jednocześnie mnie przeraża. Miejsce, w którym uświadamiam sobie jaka jestem mała i jak bardzo… śmiertelna. Miejsce, które uczy pokory. Uwielbiam wędrować po górskich szlakach i podziwiać piękne widoki. To czas na wyciszenie, zadumę, psychiczny odpoczynek. Na przemyślenia.
Jeśli zatem musisz rozwiązać jakiś problem – jedź w góry. Jeśli chcesz pokonać własne słabości – jedź w góry. Jeśli chcesz odzyskać wiarę we własne możliwości – jedź w góry. Jeśli nie lubisz aktywności fizycznej to… lepiej tam nie jedź 😛 Bo zmęczenie fizyczne bardzo często bierze górę, ale w głowie, w jakiś magiczny sposób nagle wszystko się układa.
Nie jestem zawodową himalaistką, nie mam na swoim koncie wielkich górskich wypraw. Nie potrzebuję tego. Wystarczą mi krótsze wędrówki po szlakach. Jednak szanuję i strasznie podziwiam tych wszystkich, którzy zdobywają najwyższe szczyty świata. Z zapartym tchem czytam książki i oglądam filmy na ten temat i rozumiem, co tak bardzo ciągnie ich na kolejną wyprawę. To miłość. Miłość do gór, która niejednokrotnie wygrywa z „normalnym” życiem. Potrzeba adrenaliny, nowej przygody, osiągnięcia nowego celu, udowodnienia sobie czegoś niejednokrotnie jest silniejsza niż fakt, że z takiej wyprawy można już nie wrócić. Jedni jeżdżą na nartach, inny na rowerze, kolejni zbierają znaczki, a jeszcze inni uwielbiają gotować – każdego pasjonuje coś innego. Dlaczego więc kiedy ktoś planuje wyprawę na jeden z najwyższych szczytów świata, część ludzi puka się w głowę, twierdząc, że to głupie? Jego życie, jego wybory! Robi to, co daje mu szczęście! Ja to popieram!
To chyba dlatego mam przeczucie, że gdybym urodziła się i wychowała w górach, byłabym ratownikiem górskim. Życie jednak pokierowało mnie na niziny. Nie żałuję. Dzięki temu jadąc w góry chłonę je całą sobą. Są wtedy dla mnie czymś innym, nowym, czymś co widzę raz na pewien czas. Może właśnie dlatego tak bardzo wtedy doceniam ich istnienie. Jeśli zatem kiedykolwiek zabraknie w Twoim życiu równowagi – wybierz się na górską wycieczkę. Usiądź w miejscu, gdzie jest cisza i spokój i popatrz na szczyty. Odetchnij głęboko i daj swoim myślom płynąć. Zobaczysz, że nagle wszystko zacznie wyglądać zupełnie inaczej. Przekonasz się sam!
A Wy? Macie takie miejsce na świecie, które zawsze Was inspiruje i sprawia, że nagle wszystko staje się możliwe?