Na pytanie czy kobiety to słaba płeć, Justyna nigdy nie miała jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście wiedziała, że kobiety są silne i niejednokrotnie radzą sobie w trudnych sytuacjach, ale bywały dni, kiedy poddawała się i potrzebowała przytulenia – tak po prostu. Ale takie dni, jak ten, zwyczajnie czyniły z niej bohaterkę.
Ten dzień nie należał do najłatwiejszych. Najpierw dzieciaki ospale ubierały się do szkoły, marudząc przy śniadaniu, że ich ulubione płatki to jednak nie te, które jedzą od miesiąca, ale te, które jadły pięć miesięcy temu. Później młodsza córka postanowiła wyrazić protest i stanowczo oświadczyć, że ona musi dzisiaj ubrać swoją ukochaną bluzę z Batmanem i nie ważne jest to, że poplamiła ją wczoraj keczupem. Po, jakże ciężkich, 15-minutowych negocjacjach, udało się znaleźć kompromis i wjechała zwykła, szara bluza – bez Batmana i bez keczupu.
W drodze do pracy miasto postanowiło zakorkować się bardziej niż zawsze, a tramwaj linii 21 wykoleić się i znacznie opóźnić jej dojazd do pracy. Mimo wszystko na spotkanie z klientem dotarła na czas, wyprzedając go o 5 minut, a ostatecznie zakończyła je podpisaniem nowej umowy. W drodze na kolejne spotkanie odbyła 2 rozmowy z innymi klientami firmy, mamą, teściową i przyjaciółką, a czekając w kawiarni zapłaciła wszystkie rachunki. Przed kolejnym skończyła prezentację na jutrzejsze zebranie z zarządem i uporządkowała wszystkie dokumenty.
Wracając do domu zrobiła zakupy na kolację i kolejne dwa dni, z uwzględnieniem wszystkich lubianych, nielubianych, tolerowanych i nietolerowanych przez członków rodziny produktów. Odebrała 5 telefonów z pracy i zgarnęła po drodze dzieciaki ze szkoły.
Po powrocie do domu zrobiła sobie ulubioną herbatę licząc na chwilę spokoju i oddechu, ale o rzeczywistości przypomniała jej pikająca pralka, którą nastawiła rano przed wyjściem. Poszła rozwiesić pranie, ale po drodze zgarnęła jeszcze masę ubrań leżących na podłodze, zaniosła do zmywarki brudne kubki i talerze i poprawiła leżące na kanapie poduszki.
Rozwieszając pranie wysłuchała opowieści najmłodszej córki o jej kłótni z Zośką i o tym jak zamierza się ubrać na zbliżające się urodziny Basi, aby Zosia jej zazdrościła. W drodze do kuchni dołączyła do niej starsza córka z pytaniem czy może iść na sobotnią imprezę do Anki, no bo przecież wszyscy idą, i czy dostanie kasę na nowe ciuchy.
Kiedy przygotowywała kolację mąż opowiedział jej o całym dniu w pracy, o nowych projektach i planach rozwoju firmy. Później zapytał przy okazji czy nie widziała gdzieś jego ulubionej bluzy, bo od kilku dni nie może jej znaleźć. Owszem, widziała, leży tam gdzie zawsze, czyli w szafie. A koszulka? – dorzucił przy okazji. Też tam gdzie zawsze, czyli na podłodze.
Po kolacji włączyła zmywarkę, poszła wyprasować swoje ubrania do pracy i przy okazji usłyszała błagalne zapytania o możliwość wyprasowania dodatkowych ciuchów. Wyprasowała. Skończyła wszystko, zgasiła światła i już zmierzała do sypialni, aby położyć się spać, kiedy usłyszała pytanie dobiegające z pokoju córek:
– Mamo, a dlaczego ja nie mam dwóch bluz z Batmanem?
– No właśnie kochanie, dlaczego? – dobiegło zza drugich drzwi.
Kurtyna.