ona i on
Uncategorized

Ona i on

Stoją na schodach kościoła, w którym piętnaście minut temu przyrzekli sobie miłość i wierność aż po grób. Ona w pięknej białej sukni, o której marzyła już jako mała dziewczynka. On w szytym na miarę garniturze. Szczęśliwi i radośni. Przekonani, że wszelkie nieszczęścia na pewno ich nie dotyczą. Nauczeni losami innych par wiedzą już jakich błędów unikać. A zresztą, przecież ich to nie spotka.

Po uroczystości kościelnej wielkie weselicho, na które zjechała  cała rodzina, nawet ta, z którą ostatnio nie mieli zbytnio kontaktu. No a jak! Przecież jak się bawić, to bawić. Po co skromne wesele na 60 osób, kiedy może być na 140. Tańce, kuksańce i śpiewy do samego rana. Wujek Władek prosi do tańca, ciocia Halinka podrywa pana młodego, rodzice płaczą ze szczęścia, a stare ciotki swatają tych, których wyswatać jeszcze trzeba. No bo jak to? Ty nadal sama? W tym wieku? Tak jakby istniała granica, po przekroczeniu której należy zawrzeć związek małżeński, albo nastąpi wygnanie ze społeczności. O północy rzucanie welonu i muszki. Wypychają tych biednych singli pochowanych po kątach na środek sali, że to niby tak fajnie jak złapiesz welon czy muszkę. Wszyscy maja ubaw. Z wyjątkiem tych, co w tym kółeczku tańczą. Po kolejnych godzinach parkietowych wybryków i kilku głębszych, nastaje świt i koniec wspólnego świętowania. A później przychodzi szara rzeczywistość.

Początkowo zakochani z czasem napotykają na codzienne problemy. Niby niewielkie, ale coraz bardziej przytłaczające. Już nie są dla siebie tak atrakcyjni jak kiedyś, nie starają się tak samo, bo po co. A pewnego dnia okazuje się, że jednak któreś zaczyna dbać o swój związek. Jednak nie ten małżeński, lecz sekretny i z zupełnie z inną osobą. Tak oto piękna bajka jednego z małżonków kończy się i pęka niespodziewanie niczym bańka mydlana. Co z tego, że rani się drugą osobę, przecież najważniejsze to to, żeby być w życiu szczęśliwym. Nieważne, że przeżyli ze sobą naście lat i że przyrzekli sobie dozgonną miłość. Co tam! Przecież tak wiele małżeństw się rozwodzi. Nie osądzajcie nas, nie wiecie jak to jest!

Rozwodzą się i niszczą to wszystko co razem budowali przez te wszystkie wspólne lata. Nie pamiętają już jak było na początku. Jak o siebie zabiegali. Jak się nawzajem troszczyli. Jaki świat był piękny gdy patrzyli na świat przez różowe okulary. Zapominają o pierwszej randce, pierwszym pocałunku i po raz pierwszy wypowiedzianym słowie „kocham”. Rozwodzą się kłócąc się w przed sędzią i adwokatami o każdą, nawet najmniejszą rzecz. Przecież każdemu  nich się należy! Rozwalają związek, rodzinę, przyjaźnie. Wszystko dookoła. W szale nowej miłości, gniewu, rozgoryczenia.

Lecz z czasem opadną wszystkie emocje i zakończą się wszystkie spory, a nowa miłość po jakimś czasie okaże się jednak bardzo podobna to tej poprzedniej. Opadnie róż, brokat, a motyle z brzucha uciekną. Nie będzie już tak kolorowo jak na początku, bo tu także wkroczy szara rzeczywistość. Czy tym razem także się poddadzą? A może zaczną się zastanawiać po co im to było? Czy nie lepiej byłoby po prostu zawczasu zawalczyć o poprzednią miłość i odbudować związek? Powróćmy zatem na schody kościoła…

Reklama

1 myśl w temacie “Ona i on”

  1. Akurat jestem w temacie, bo przecież dopiero co byłam na weselu! I jako zawodowa panna zawsze uciekam, gdzie pieprz rośnie, gdy tylko przychodzi czas oczepin i rzucania welonu. Ale to ja.
    Masz rację, że w szarej małżeńskiej rzeczywistości zawsze warto wrócić do tej chwili na kościelnych schodach. Przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo. Że non stop idealnie. Fajnie by było. Każdy by tak chciał. Ale tak nie jest.
    Jeśli jest szansa, trzeba o uczucie walczyć. Tak. Zdecydowanie. Ale nie za wszelką cenę.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s