Był 30 czerwca, a on miał odkreślone już wszystkie punkty na swojej liście. Co robić? Jak żyć? – pomyślał i zaczął drapać się po głowie. Dopadła go panika, a on postanowił wszystko dokładnie przeanalizować.
W styczniu kupił karnet na siłownię i nie rzucił go w kąt. Poszedł na pierwszy trening wprowadzający, a potem stał się regularnym bywalcem siłowni. Poznał innych ludzi i wspólnie zaczęli się motywować. Kilogramy spadały, a on zyskiwał nie tylko piękne ciało, ale także pewność siebie.
W zimowe wieczory, po powrocie z siłowni, czytał książki (był już w połowie swojej listy na ten rok) i uczył się chińskiego. Popołudniami chodził też na kursy garncarstwa, kaligrafii i fotografii. Jego życie stało się niezwykle poukładane, a mieszkanie ogarnięte i zagospodarowane według zasad feng shui.
W niedalekim warzywniaku, który mijał po drodze z pracy, zaczął kupować warzywa. Młoda pani sprzedawczyni uroczo się do niego uśmiechała i chwaliła sylwetkę za każdym razem, kiedy kupował świeżą sałatę. Flirtowali, a on pomyślał nawet, że może kiedyś zaprosi ją na kawę.
Gotował sam w domu, pakując pyszne, zdrowe posiłki do nowych pudełeczek z przegródkami. Pilnował diety i kalorii i regularnie robił badania. Z samochodu przesiadł się do komunikacji miejskiej, czasami także wskakiwał na rower.
Nie pił alkoholu, bo zastąpił go wodą niegazowaną, świeżo wyciskanymi sokami i pysznymi, odżywczymi koktajlami. Z paleniem papierosów też się pożegnał – rzucenie tego zgubnego nałogu zajęło mu zaledwie 14 dni. Nie tak, jak wszyscy, którzy męczą się miesiącami i latami – jemu wystarczyły tylko 2 tygodnie i gotowe!
Z sukcesem oszczędzał na nowy samochód, który za kilka miesięcy miał się pojawić w jego garażu. Uporządkował też wszystkie szafy, piwnicę i skrzynkę z narzędziami. Wieczorami nie siedział za długo, spał po 8 godzin, unikał stresu.
A teraz przewracał się z boku na bok. Coś go uwierało. Czuł, że oblewa go zimny pot. Zaczął się szarpać coraz mocniej. Lewo, prawo. Lewo, prawo. Koniec! Stop! To już naprawdę koniec! I wtedy nagle… się obudził.
Okazało się, że to wszystko nie było prawdą. To był tylko jego sen. Jeden, długi sen.
Zły czy dobry? Oceńcie sami 😉
To był koszmar, był niewolnikiem własnego życia.
Wszystko miał zaplanowane, a jego plan był jego władcą! zegarek niczym jak strażnik określał mu plan dnia…
Można planować trzeba. Ale nie zapominają poco sie żyje i co lubisz robić, a trzeba odcinać trochę realizmu i popłynąć z spontanicznością, i dać w to krople fantazji…
Nie trzeba chodzić na siłownię żeby być pewnym siebie…
🙂
PolubieniePolubienie
Ale na szczęście okazało sie, że to tylko sen 😉
PolubieniePolubienie