Uncategorized

Jednak nie jestem robotem

Przez jedną chwilę w życiu postanowiłam sobie, że… będę perfekcyjna. Na szczęście już mi przeszło, już sobie z tym poradziłam.

Skąd mi się to wzięło? Szczerze? Nie mam pojęcia! Wiecie, tak sobie myślę, że to może przez to, że się trochę naoglądałam i naczytałam tych wszystkich programów i poradników o: szczęśliwym życiu, pozytywnym nastawieniu, perfekcyjnym sprzątaniu, hygge, zdrowym odżywianiu, aktywności fizycznej i świetnym wyglądzie. O tym jak żyć długo i szczęśliwie, jak żyć krótko i równie szczęśliwie, co zrobić, aby Twój pies był z Tobą szczęśliwy i jak z radością na twarzy równo układać poduszki na kanapie, po tym jak wstaniesz rano szczęśliwa w swoim perfekcyjnym świecie. No i tak nagle, niespodziewanie, niczym świecąca żarówka nad głową postaci z kreskówki, wpadł mi do głowy niezwykle „genialny” pomysł – będę perfekcyjna we wszystkim! Po prostu muszę być najlepsza, a wtedy moje życie będzie znakomicie poukładane i zorganizowane. O właśnie tak! Nie pytajcie, sama jestem przerażona, że mogłam wpaść na coś takiego! Tak mi się wydaje, że coś tam chyba chwilowo nie stykało, albo nastąpiło małe zwarcie 😛

Od razu dodam – jeśli ktoś jest perfekcyjny i lubi siebie takiego, właśnie w takim wydaniu i nie wyobraża sobie innego życia – niech taki pozostanie 😉 Na swoim przykładzie jednak wiem, że nie warto, bo życie nigdy nie będzie perfekcyjne, pomimo że jedna pani z telewizji tak twierdzi 😉 Według mnie możecie układać sobie te poduszki i koce idealnie, codziennie polerować srebro i ustawiać wszystkie przedmioty na półkach co do milimetra. Jeśli sprawia Wam to przyjemność, a przy tym nie wpędzacie się w nerwicę, bo nagle, w środku nocy przypomniało Wam się, że nie poprawiliście jednego z ręczników w łazience, to niech tak zostanie. Nie mam nic do tego.

Zdecydowanie chodzi mi o to, że w tak zwariowanym świecie, w którym ciężko jest nam znaleźć czas na cokolwiek, podzielić go pomiędzy pracę, rodzinę, znajomych, fitness, hobby i co tam jeszcze chcecie, naprawdę ciężko jest być perfekcyjnym we wszystkim! I uważam, że nakręcanie się na siłę, że będzie się najlepszym w każdej dziedzinie, może co najwyżej doprowadzić do depresji i nerwicy. Wiecie co chcę powiedzieć? Że to naprawdę super, kiedy dbasz o siebie, masz piękny zadbany dom/mieszkanie, gotujesz, sprzątasz, dbasz o relacje z partnerem – ja też staram się utrzymać swoją rzeczywistość w ryzach. Jeśli jednak czujesz, że zwyczajnie nie masz siły, to po prostu odpuść! Zrób sobie jeden, dwa dni wolnego. Świat się w tym czasie nie zawali. Naprawdę! Posłuchaj muzyki, potańcz, poczytaj książkę lub usiądź na kanapie i po prostu nic nie rób.

To jest trochę tak jak ze sportem – jak czujesz, że już naprawdę, ale to naprawdę nie dajesz rady i Twój organizm domaga się regeneracji, to po porostu odpuść i zrób sobie dzień wolnego, bo inaczej dopadnie Cię przetrenowanie albo kontuzja. Zobaczysz, że to pomaga, a Ty wrócisz w jeszcze lepszej formie, ze zdwojoną energią, gotowy do dalszych działań.

Ja uczę się tego codziennie. Uczę się odpuszczania i wewnętrznego spokoju. Nie robię niczego na siłę, na już, bo sobie wmówiłam, że muszę zająć się właśnie tym. Luzuję, często planuję, a jak widzę, że jednak nie daję rady, że się z czymś zwyczajnie nie wyrobię i nie jest to moim priorytetem, to odpuszczam, albo proszę o pomoc. I mówię sobie, że takie wewnętrzne spinanie się nie jest mi do niczego potrzebne, a przede wszystkim w niczym mi nie pomoże. No bo z małym chaosem też da się żyć!

I choć niektórzy powiedzą, co za wariatka! Szurnięta kobieta. To wierzę, że są osoby na tym świecie, które wiedzą o czym piszę i w pełni mnie rozumieją. Zatem keep calm i róbmy dalej swoje 😉

6 myśli w temacie “Jednak nie jestem robotem”

  1. Znam to doskonale 🙂 A chodzi mi głównie o tę część o odpuszczaniu haha 😀
    Ten temat jest mi bardzo bliski, bo tak jak moja siostra jest właśnie ofiarą zewnetrzej machiny napędzającej na produktywność, sukces i terminy, tak ja jestem całkowitym przeciwieństwem. Dostała nawet ode mnie w prezencie urodzinowym książkę „Unfu*k yourself” wyjaśniającą, jak błędnie można postrzegać szczęście.

    Na związki też się to przekłada. Kobiety robią z siebie kury domowe i perfekcyjne panie domu, które powoli, powoli tracą siły, radość z życia, a w końcu przekładają swoje frustracje na innych. A nikt tego nie potrzebuje! Ani mąż/chłopak/ ani dzieci, ani nawet kot. A już na pewno nie sama kobieta 🙂

    Polubienie

  2. Otóż to! Nie dajmy się wciągnąć w to wariactwo wylewające się na nas codziennie z portali społecznościowych i telewizji. Róbmy swoje. A przynajmniej starajmy się – bo w tym świecie nie jest to łatwe. Pozdrawiam gorąco i brawo!

    (Doskonale Cię rozumiem – post o podobnej tematyce u mnie 🙂 )

    Polubienie

Dodaj komentarz