Dzień dobry świecie! Zamknąłeś się przed nami na trochę. Wiem, że było Ci to potrzebne. Ja też czasami mam dosyć ludzi i pędzącego wokół świata. To trochę tak, jakby za długo jeździć na karuzeli – w końcu nawet najtwardszy zawodnik potrzebuje wytchnienia.
Epidemia zamknęła mnie w domu, ale dała też nowe życie. Życie, które uśmiecha się do mnie każdego dnia, odkąd odkryło uśmiech społeczny. To już 5 miesięcy odkąd się znamy. Pozorne trudny czas okazał się więc dla mnie początkiem pięknej życiowej przygody. Czy jednak te minione miesiące czegoś nas nauczyły? Nas jako społeczeństwo? Od początku wierzyłam, że tak się stanie. Puste ulice, wyludnione miasta, cisza, która aż przerażała. Obraz z początku epidemii nie dodawał otuchy. Ale życie potwierdziło, że człowiek jest tylko człowiekiem.
Pierwsze tygodnie i miesiące były dziwne. Świat stanął w miejscu. Wszystko zamarło. Ludzie przerażeni niepewnością swojej przyszłości zaczęli bardziej doceniać to, co mają obok siebie. Robiliśmy podsumowania i analizy swojego dotychczasowego życia, snuliśmy plany na przyszłość. Wielu zaczynało od nowa i podkreślało, że stawia na relacje z drugim człowiekiem. Mówiliśmy o przemijających chwilach, ważnych momentach, bliskości i dbaniu o rzeczy niematerialne. Chcieliśmy być blisko, razem i przeżywać wszystko to, co dotychczas nam umykało. Trzymaliśmy dystans, zachowywaliśmy rozwagę. Po prostu się baliśmy. A teraz?
Po roku zaczynamy zapominać. Wracamy do starych nawyków. Zapominamy o dystansie, o tym jak źle nam było w zamknięciu, jak bardzo się baliśmy. Nie myślimy już o tym jak zmienić swoje życie, ale o tym, kiedy w końcu wszystko wróci do normy. Chcemy do kina, na imprezę, do teatru, do ludzi. Chcemy w końcu zdjąć maseczkę. I ja to rozumiem. Sama mam dosyć ograniczeń i braku kontaktu z ludźmi. Takiego w cztery oczy, przy kawie, dobrym jedzeniu i niekończącej się rozmowie. Kiedy możesz żyć tak, jak chcesz. Być gdzie chcesz. Robić co chcesz. Jednak łamanie zasad nie przybliża nas do tej upragnionej wolności. Nie pomaga nam w powrocie do normalności. Nie wnosi nic dobrego. Bo w pogoni za tym, czego tak bardzo nam brakuje, zapominamy, że możemy zaszkodzić innym.
Łamiemy zasady, bo my musimy. Musimy jechać na wakacje, musimy iść do kina, musimy jechać do galerii handlowej, musimy wypić kawę w ulubionej kawiarni, musimy gdzieś iść. Musimy, musimy, musimy, bo już nie możemy wytrzymać. Zapomnieliśmy o strachu i niepewności jutra, które towarzyszyły nam rok temu.
Chyba nie tak miało być. Houston, czy mamy problem?