Siadam przed komputerem od dobrych kilku tygodni i próbuję coś napisać. Kursor mruga, dopisuję kilka słów, zmazuję, dopisuję, zmazuję. Bawimy się w kotka i myszkę. Skubany zawsze wygrywa. Myślę sobie, że pogoda za oknem nie zachęca do niczego. Do życia, działania, a tym bardziej do pisania pozytywnych rzeczy. O smutnych też nie chcę pisać, bo to co słabe próbuję od siebie odgonić. Smutek przecież jest słaby, prawda?