Chwyciła go za rękę, choć nie widziała jego twarzy. Była tak samo zimna jak jej, co zdarzało się nieczęsto, więc tym bardziej poczuła do niego sympatię. Był cichy i spokojny. Ruszył przed siebie, a ona śmiało podążyła za nim. Reszta już nie miała tak wielkiego znaczenia.
Szli przez mgłę, las i dolinę. Droga nie należała do łatwych, ale ona się nie przejmowała, bo z każdym krokiem czuła się młodsza. Czuła, że wraca to uczucie, kiedy miała więcej sił i mniej lat. Czuła coraz większą radość, choć prowadził ją w nieznane.
Jego zimna ręka okalała jej, równie zimną. Chciała spojrzeć w jego oczy, ale ukrywał je pod wielkim kapturem. Szli przed siebie stawiając kolejne kroki. Za sobą słyszała jakieś głosy. Niby znane, ale jakby oddalające się. Tak, jakby zostawiała za sobą coś cennego. Wiedziała jednak, że to kiedyś do niej wróci. Była tego pewna.
W pewnym momencie zatrzymał się, a ona zrozumiała, że to już koniec drogi. – Oto Twój nowy dom – powiedział i puścił jej rękę. Zobaczyła przed sobą przestrzeń, jakiej nigdy wcześniej nie widziała. Wiedziała jednak, że będzie jej tu dobrze.
Była w domu.
Tak długo niewidzianym domu.